Na początek powiem, że nie są to wg mnie kolumny hi-end, ani najlepsze jakie w życiu słyszałem
(że dla wielu takie są można sądzić, gdy się przejrzy 176 opinii na ich temat zamieszczonych na
audioreview.com). Ważna jest też kwestia ceny. W Stanach kosztują 1750 USD (tanio!). W Polsce
prawdopodobnie ok. 2x tyle. Ja podłączyłem kolumny w bi-wiringu, ale można też skorzystać z
przeznaczonych specjalnie, oddzielnych gniazd, jeśli się korzysta z pojedyńczych przewodów. Ta
kwestia jest rozwiązana nadzwyczaj komfortowo. Mniej komfortowe są gabaryty: wysokość 165 cm i szerokość
50 cm (głębokość pomijalne 5 cm) wyklucza ustawienie w najmniejszych pomieszczeniach. Dużo się
mówi o trudnościach w ustawieniu i wrażliwości na każdy 1 cm zmiany. U mnie w 25 m kw., mogę
powiedzieć, że odsuwanie od ścian bocznych i tylnej nie zmieniało zasadniczo odbioru. Mocno
zaznaczony własny rys był zawsze czytelny i ogólna jakość też się nie zmieniała.
Dźwięk w całym paśmie jest prowadzony lekko i z dużą otwartością. Nie ma śladu stłumienia czy
misiowatości. Góra jest stale obecna i zwraca uwagę jej ponadprzeciętna czystość oraz dźwięczność lecz jest
też przy okazji w odbiorze głośniejsza niż środek pasma (ma ułatwione zadanie, żeby błyszczeć na tle pozostałych częstotliwości, zmienia się to nieco
przy zwiększeniu głośności - powraca ogólna równowaga). Wysokie tony sięgają najwyższych częstotliwości, ale zachowują zdecydowany
charakter dokładnego planktonu, niż ostrych i w tempo muzyki pojawiających się zadziornych dźwięków. Na
muzyce rockowej tworzy się z tego powodu nierozdzielna "warstwa góry". Tu od razu dodam, że najokazalej wypadły
nagrania Claptona z płyty "Unplugged". Żywość przekazu najlepiej sprzyja właśnie muzyce
akustycznej. I na tej płycie już także widać, że wokal jest czysty, zarazem raczej rozlany niż punktowy
(patrz też opis basu), ale nie jest głęboki w barwie. Wszystkie głosy są "odchudzone" i z plastikową naleciałością, co jest
dla mnie ewidentnym niedociągnięciem konstrukcji. Ja do długiego słuchania potrzebuję raczej
ocieplonego i raczej spokojnego przekazu (tembru głosów), który staje się dynamiczny i drapieżny dopiero przy
głośnym słuchaniu. W tych kolumnach tego nie znalazłem w najmniejszej drobinie. Gdy się
zdarzało, że złapałem coś do czytania, podczas gdy grała muzyka, po kilku minutach
ściszałem wzmacniacz. Najwyraźniej widać z tego, że w roli tła muzyka jest drażniąca. Czyżby podbarwienia skrzynki dodawały subiektywnej jakości? Coś w tym jest, że skraje pasma może być upośledzony, ale środek powinien być należycie dopalony o gardłowe przydźwięki. Jak szyba jest bardzo czysta, to szyby nie ma; jak muzyka jest bardzo czysta, to można powiedzieć, że muzyki... W kwestii podbarwień "skrzynkowa" konkurencja przepada z
kretesem, lecz w kwestii muzyki... nie wiem. Jest prawdą, że panel gra jednorodnie (koherentnie?). Ale oznacza to też w tym
przypadku ograniczenia dynamiczne. Instrumenty wydają się grać na jednakowym poziomie
głośności: gitara nie szarpnie z nienacka, werbel nie przyłoży, wokalista nie ryknie. To się
chyba nazywa gradacja dynamiki... na średnim poziomie. Magneplanar lokuje muzykę w głębi (tym
dalej, im dalej od tylnej ściany odsuniemy kolumny) i brakowało mi wychodzenia np. solistów
przed linię bazy. Dobre kolumny tradycyjne potrafią umieścić źródłą pozorne przed i za
kolumnami. Przytoczę też wrażenia z niezamierzonego porówniania, dość karkołomnego. Po kilku
dniach życia z super dokładnym dźwiękiem Maggie wsiadłem do samochodu i włączyłem radio. Jak
nigdy spostrzegłem się, że dźwięk mi się podoba (dotąd uważałem, że gra w samochodzie
nadzwyczaj marnie). Po chwili zastanowienia wiedziałem, że moją uwagę zwrócił miękki i
obniżony głos wokalistów oraz "tylko" uzupełniające pasmo wysokie tony. Albo ja mam
taki dźwięk wdrukowany w głowę (kolumny Monitor Audio S10 na co dzień, lampowy pre i lampy w
cd, łagodnie grające kable) albo po prostu tak lubię. Ponadto tych kolumn słuchałem tylko w
jednym zestawieniu sprzętowym, więc być może pozostaje pole do eksperymentów i zmiany
charakteru dźwięku.
Bas. Dół jest i to całkiem wystarczający. Wpisuje się w charakter
wysokich i środka, bo nie atakuje. Jest zabarwiony akustycznie, dokładny i krótki, lecz nie
punktowy, gdyż w żaden sposób nie mogłem zlokalizować miejsca na scenie nawet tego wyższego zakresu
basu, tzn. z wyżej strojonych bębnów. Jest podstawa ale taka plamiasta. Nie dobiega z żadnego konkretnego miejsca w przestrzeni.
Co najciekawsze, w ogóle mi to nie przeszkadzało. Dopiero na ostrzejszych nagraniach
przypomniałem sobie, że dotąd stopa waliła po środku i w wyczuwalnym lekkim oddaleniu, a teraz jest
zdecydowanie lżejsza, ale melodyjniejsza, mniej poduchowata i nie wiem gdzie. Ponieważ
specyfiką takiej konstrukcji jest to, że równie dobrze słychać w całym pokoju, do
charakterystycznego braku dokładnej okalizacji można w naturalny sposób przywyknąć. Co na
koniec. Kolumny są duże, jednak do zastąpienia tradycyjnych, bardziej nadają się dla
wyznawców monitorowego przekazu. Tradycyjne podłogówki robią więcej hałasu i kto to lubi,
będzie po zmianie odczuwał niedosyt. Jak ktoś wie, co lubi, to warto się zainteresować i sam na sam
poobcować z tą, chyba jedną z audiofilskich legend.